lunedì 3 febbraio 2014

ZAPATERO CZY BLAIR - rozmowa z prof. Romano Prodim

Romano Prodi. Foto A. Zakrzewicz
- We Włoszech zaczęła się już kampania wyborcza. Jaka jest pana strategia, jako lidera lewicy włoskiej, aby pokonać Silvio Berlusconiego i prawicę?

- Jestem przekonany, że dla dobra Włoch potrzebny jest program reform radykalnych. Nie możemy już pozwolić sobie na strategię wyborczą, opartą na przekonaniu, iż wystarczy "zadowolić kogoś". Niestety to, co niedawno napisał Economist o "zmierzchu Włoch", jest prawdą. Nasz kraj chyli się ku upadkowi. Nie podzielam jednak analizy, że jest to schyłek ostateczny, gdyż my jesteśmy w stanie odwrócić tę tendencję. Włochy muszą zagwarantować sobie stabilność rządu. Jest potrzebny silny rząd, który będzie mógł kierować państwem przez pięć lat. Właśnie to chce uniemożliwić aktualna prawicowa większość parlamentarna, która zmieniła prawo wyborcze z systemu większościowego na proporcjonalny, tuż przed wyborami. Myślę, że jest to inicjatywa wybitnie niemoralna, gdyż została powzięta przeciwko centro-lewicy i wymierzona we mnie jako jedynego lidera, mogącego ją zjednoczyć. Przede wszystkim jednak została wymierzona w dobro państwa. Berlusconi miał pięć lat na to, by zmienić kraj. Gdyby nie kierowały nim jedynie interesy osobiste, mógłby dokonać potrzebnych zmian. Myślę, że również do Polski dotarło echo konfliktu interesów włoskiego magnata medialnego, więc nie muszę tłumaczyć na czym polega paradoks naszej sytuacji. Wystarczy przypomnieć, że Berlusconi jako premier kontroluje rynek reklamy, czerpiąc z tego kolosalne zyski. Na szczęście obywatele nie wierzą już w abstrakcyjne obietnice. Dlatego właśnie my musimy odwrócić tę sytuację, mówiąc jasno, że podejmiemy działania, by ją zmienić. Musimy dać sygnał polityczny, budzący zaufanie - obywatele muszą być pewni, że my będziemy rządzić kompetentnie, sprawiedliwie i etycznie.

- Włoska lewica nie jest jednak tak jednolita jak prawica zjednoczona przez Berlusconiego. Jaka jest pana recepta, aby stworzyć we Włoszech lewicę pluralistyczną, ale na tyle spójną by rządzić przez pięć lat?

- To nie prawda, że prawica jest zjednoczona. W ostatnich miesiącach leadership Silvia Berlusconiego została kilkakrotnie podważona przez jego koalicjantów, którzy użyli stanowczego tonu.
Nasza koalicja lewicowa jest złożona z sił politycznych, które są głęboko zakorzenione w społeczeństwie i mają długą historię. W obrębie tej wielkiej koalicji, którą nie przypadkowo nazwaliśmy Unia, musimy stworzyć nową siłę polityczną, będącą wynikiem spotkania dwóch znaczących partii: DS (Lewica Demokratyczna) oraz liberałów z Margherita (Stokrotka), które zjednoczyły się w ramach federacji Drzewo Oliwne, reprezentującej wielki projekt reformatorów, jaki powstał w 1996 roku. Chcemy powołać do życia partię demokratyczną, w jakiej, w duchu reformatorskim, złączą się tradycje tych dwóch partii, i która sprowadzi Włochy na drogę polityki nowoczesnej i europejskiej. Z tego właśnie powodu, aby dać wyraz spójności, zaproponowałem, aby po wyborach te dwie partie stworzyły wspólne kluby parlamentarne. Będzie to pierwszy wiarygodny sygnał dla naszych wyborców, którzy chcą przede wszystkim, abyśmy nie rozdrabniali się. Obywatele włoscy życzą sobie, aby rząd był solidny, stabilny i silny.

- Podoba się panu bardziej Zapatero czy Blair? Jakie, pańskim zdaniem są strony pozytywne, a jakie defekty polityki tych dwóch liderów? Czy podziela pan zdanie, że lewica europejska musi prowadzić batalię o utrwalenie państwa świeckiego oraz o prawa człowieka, do których zaliczają się również prawo do związków pozamałżeńskich, uznanych przez państwo na równi ze ślubem, prawo kobiety do aborcji, a także małżeństwa homoseksualistów?

- Ja nie jestem kibicem polityki jednego, czy drugiego lidera. Nie opowiadam się za Blairem lub za Zapaterem. Ci dwaj liderzy wcielają w życie własne programy polityczne, a ja wcielam mój. Historia oceni definitywnie czyja polityka była najbardziej owocna. Chcę jednak sprecyzować, że obowiązkiem wszystkich, którzy wykonują zawód polityka jest dbać o to, aby państwo było świeckie i aby religia nie kondycjonowała polityki. Obowiązkiem polityków jest dbać o prawa wszystkich obywateli, a nie tylko tych mających światopogląd lewicowy lub prawicowy, tak jak oni sami. Na tym polega demokracja. Pluralizm światopoglądowy jest dobrem chronionym przez dojrzałą demokrację. Podzielam stanowisko prezydenta Republiki Włoskiej, Ciampiego, który respektując Kościół Katolicki oraz jego rolę w życiu publicznym i społecznym, zawsze podkreśla, że państwo jest świeckie, gdyż reprezentuje uczucia i światopogląd wszystkich swoich obywateli.
Program mojej koalicji Unia, który już na dniach zostanie przedstawiony obywatelom włoskim, proponuje regulację prawną związków cywilnych. W ramach koalicji, która jednoczy różne pozycje światopoglądowe (od komunistów po katolików - przyp. red.), doszliśmy do porozumienia w kwestii uznania praw publicznych i prywatnych osób żyjących w związkach pozamałżeńskich. Związki cywilne (również homoseksualne) nie są jednak zrównane z małżeństwem.
Co do prawa kobiety do aborcji, ja osobiście uważam, że przerwanie ciąży jest zawsze dramatem. We Włoszech mamy ustawę uchwaloną w 1978 roku, która nazywa się: "Ustawa o ochronie macierzyństwa i o dobrowolnym przerywaniu ciąży". Myślę, że to dobra ustaw, która powinna być aplikowana w całokształcie, a zwłaszcza powinno się podkreślać, że jej celem jest ochrona macierzyństwa. Polityka nie powinna podlegać presjom ideologicznym, lecz stawiać sobie za cel usunięcie przyczyn społecznych i ekonomicznych, które leżą u podłoża aborcji. Polityka musi wspomagać kobiety tak, aby te nie musiały wyrzekać się prawa do macierzyństwa. We Włoszech ustawa z 1978 roku spowodowała zmniejszenie aborcji i zlikwidowała prawie całkowicie tzw. "aborcję podziemną".

- Unia Europejska jest dziś w kryzysie z powodu różnic w kwestiach politycznych i ekonomicznych. Polska jest jednym z krajów, najbardziej niezadowolonych z europejskiej polityki gospodarczej. Co Romano Prodi może powiedzieć dzisiaj Polakom, którzy pomimo wielu obietnic nie widzą jeszcze konkretnych korzyści z wejścia do UE i którzy głosując na prezydenta Kaczyńskiego dali wyraz swojemu eurosceptycyzmowi?

- Europa potrzebuje solidnych instytucji i silnej polityki. Mamy przed sobą wiele zadań: przystosowanie ekonomii europejskiej do silnej kompetycji wielkich systemów międzynarodowych, przywrócenie pokoju na świecie, pomoc w rozwoju ekonomicznym krajów bardziej zacofanych, integracja w naszych społeczeństwach emigrantów, którzy przybyli szukać w Europie dobrobytu i pokoju. Potrzebujemy solidnych instytucji i silnej polityki nie tylko na szczeblu UE, ale przede wszystkim w krajach należących do Unii. Tylko tak Europa będzie w stanie wyjść z impasu. Ja osobiście mam wiele propozycji w sferze ekonomicznej i nie tylko, które na pewno przedstawię jako premier Włoch. Myślę o konieczności współpracy w ramach polityki budżetowej, o harmonizacji polityki fiskalnej, o nowych wspólnych inicjatywach w dziedzinie energii i ochrony środowiska. Jestem przekonany o konieczności powołania okresowych konferencji międzyrządowych państw przynależących do unii monetarnej, gdyż strefie euro trzeba dać także wymiar polityczny i dążyć do jak najszybszego stworzenia europejskiego welfare.
Nie możemy jednak zapominać, że Europa to nie tylko kwestia ekonomii. Współpraca, do jakiej są zaproszeni wszyscy ci, którzy chcą w niej uczestniczyć, powinna rozpościerać się również na sektory sądownicze i policyjne. Powinna wreszcie dążyć do stworzenia wojskowej obrony europejskiej.
Jestem przekonany, że Europa, która odnajdzie wreszcie swój właściwy wymiar polityczny, przekona także obywateli polskich, którzy przestaną być sceptyczni pomimo syren populistycznej prawicy prowadzącej ich na manowce. Jestem przekonany, że naród polski w gruncie rzeczy rozumie, że obecność Polski w Unii Europejskiej jest bardzo ważna, ze względów historycznych.

- Ostatnie skandale finansowe we Włoszech to nowa afera Tangentopoli? Korupcja jest niestety plagą nie tylko w pana kraju, ale również i w moim. Chyba przyszedł już moment, w którym świat polityki musi dokonać rachunku sumienia i dążyć do odnowy etycznej?

- Niestety to, co wydarzyło się we Włoszech w ostatnich dniach, świadczy jasno o tym, że istnieją niebezpieczne związki pomiędzy polityką oraz ośrodkami władzy finansowej i ekonomicznej, i że ten stan rzeczy spowodował przekroczenie granic przyzwoitości. Włoski przypadek afer banków Popolare di Lodi i Unipol, dają wyobrażenie polityki, która wymieszała się ze światem biznesu i indywidualnych interesów ekonomicznych. Społeczeństwo włoskie, które przeszło już przez wielką aferę Tangentopoli, przeżyło niebezpieczny upadek podstawowych wartości. Jako model dominujący proponuje się dążenie za wszelką cenę do "robinia pieniędzy", co usprawiedliwia użycie wszelkich środków, włącznie z łamaniem prawa. Dotyczy to zarówno prawicy, jaki i lewicy, i zakaża całą politykę.
We Włoszech, uczciwi obywatele na szczęście identyfikują z lewicą wyższy poziom moralny, poczucie wspólnego dobra i interesu państwowego. Patrzą na nas z ufnością w to, że nie będą rządzeni w imię ochrony prywatnych interesów. Liczą na to, że Parlament nie będzie upokarzany, poprzez wymuszanie na nim głosowania ustaw "ad personam", rozwiązujących problemy prawne premiera. Wiedzą, że politycy lewicy kierują się wyższym dobrem.

- Jeżeli włoska lewica wygra tegoroczne wybory, jaka będzie wasza decyzja w związku z wycofaniem wojsk z Iraku? Jaka jest pana opinia, w sprawie tej wojny, która trwa już zbyt długo?

- Lewicowy rząd zmieni na pewno politykę włoską w kwestii wojny w Iraku, wycofując wojsko i wysyłając prawdziwą misję pokojową, mającą na celu pomoc w odbudowie oraz stabilizacji państwa irackiego. Uważamy, że wojna w Iraku była wielką pomyłką i nie miała podstaw, widząc, iż broń masowego rażenia nie istniała. Spowodowała jedynie wzrost terroryzmu. Pozostawienie wojsk w Iraku, które od 2004 roku stały się wojskami okupacyjnymi, osłabia jedynie tamtejszy rząd oraz instytucje państwowe. Oczywiście czas i sposób wycofania kontyngentu włoskiego z regionu Nasirii, zostanie uzgodniony z rządem irackim i z naszymi sojusznikami.

Copyright AGNIESZKA ZAKRZEWICZ, 2006

Nessun commento:

Posta un commento

Nota. Solo i membri di questo blog possono postare un commento.